2019-04-16 POGRZEB ELEONORY SŁADKOWSKIEJ
16 kwietnia delegacja Chóru Lutnia pożegnała druhnę Eleonorę Składkowską, wieloletnią pracownicę w Śląskim Związku Chórów i Orkiestr. Była ona bez reszty zaangażowana w pracę w związku przez 67 lat. W tej smutnej dla każdego uroczystości wzięły udział tłumy ludzi ściśle związanych ze śpiewem i muzyką. W tym wydarzeniu wzięły udział również Chór mieszany Lutnia z Chorzowa. W uroczystości pogrzebowej uczestniczył także sztandar Chóru Lutnia Chorzów, który oddał hołd zmarłej. Cześć jej pamięci!
Tekst: Maria Motaj-Dziaczko
"Była heroldem mocarnym śląskiego śpiewactwa
Eleonora Sładkowska (14.01. 1932 – 11. 04. 2019)
- Ela – gryfno frela…
- Ela?... Toć gryfno. Niejednego pewnie ma wielbiciela.
- No, niech przyjdzie i zostanie z nami.
Przyszła. Została.
Dostojna dama. Wszystko wie. Wszystkiemu poradzi. Prawdziwa instytucja.
Eleonora, Ela, Elka - w ŚZChiO postać wielka…
Momentem przełomowym był dla Eli dzień 1 marca 1951 roku. Tego dnia rozpoczynała się wielka przygoda życia młodziutkiej, ledwie dziewiętnastoletniej, pochodzącej ze Świętochłowic panny Eleonory. Za trzysta osiemdziesiąt cztery złote i trzydzieści groszy miesięcznie! zatrudniona została na stanowisku maszynistki w katowickim biurze Związku Śląskich Kół Śpiewaczych. W protokole z posiedzenia zarządu, które odbyło się 20 marca 1951 roku ów początek potwierdza następujący zapis:
W miejsce korzystającej z urlopu macierzyńskiego
p. Kołodziejowej zatwierdzono przyjęcie jako maszynistki p. Eleonory Stoińskiej z Świętochłowic, która pobierać będzie miesięcznie 384,30 zł.
I tak już zostało, z czego bardzo byliśmy zadowoleni!
Życzliwi Eli druhowie śpiewacy i działacze związkowi zwłaszcza z nieco starszego, mocno już przerzedzonego pokolenia, czasem sobie z niej pokpiwali:
Zebrała się raz Komisja Rewizyjna w składzie Wilhelm Hel, Wincenty Wojtacha i ten trzeci, nie pamiętam już który…
- Herbaty nóm nie rób dzioucha i tak Cie obsmarujymy – mówi Hel i pyta: - A ta Warzecha już przyszła?
Miał na myśli późniejszego prezesa Śląskiego Związku Chórów i Orkiestr.
- Bardzo porządni… Porządni ludzie to byli, ci z Komisji Rewizyjnej – wspominała kilkadziesiąt lat później druhna Eleonora, po mężu Sładkowska.
Bohaterka powyższej anegdoty wywodziła się ze znakomitego rodu Stoińskich, którego najwybitniejszym przedstawicielem był Stefan Marian Stoiński (1891-1945) – dyrygent, kompozytor, etnograf, publicysta, pedagog, organizator i działacz ruchu muzycznego, w latach 1926-1939 redaktor „Śpiewaka Śląskiego”, 1931-1935 prezes Związku Śląskich Kół Śpiewaczych, laureat pierwszej w historii nagrody muzycznej Miasta Katowice (1937).
Młodziutka maszynistka szybko awansowała. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ub. wieku, gdy Śląsk śpiewał i grał postępowo, rewolucyjnie, czerwono-lutniowo, ósmego marca świętował „Dzień Kobiet” zaś w listopadzie pogłębiał przyjaźń polsko-radziecką, „obywatelka Sładkowska” była już cieszącą się zaufaniem kasjerką związku. Niedługo potem została samodzielną kierowniczką związkowego biura. Odtąd obarczana była furą problemów i spraw do załatwienia. Podziwialiśmy, jak z uśmiechem pokonywała trudy kolejnych lat działalności, które jak wysokie Alpy - złożone z sześćdziesięciu siedmiu stromych szczytów i nie mniejszą liczbą głębokich rozpadlin – bywały przeszkodami na niełatwej, często ryzykownej drodze życia już nie Eli, lecz druhny Eleonory.
„Przesyłam wyrazy mojego uznania i wdzięczności za Pani pełną poświęcenia pracę” – pisał ksiądz arcybiskup Damian Zimoń w liście z okazji obchodzonego w 2011 roku sześćdziesięciolecia Jej związku ze Związkiem.
„Trudna do przecenienia jest Twoja kreatywność, którą osobiście wpisałaś do historii Związku Śląskich Kół Śpiewaczych – podkreślił przy tej samej sposobności Rajmund Hanke – prezes honorowy Śląskiego Związku Chórów i Orkiestr oraz Polskiego Związku Chórów i Orkiestr.
Poruszana przez E. Sładkowską maszyneria związkowego biura przez 67 długich lat działała sprawnie, dyskretnie, rzadko się zacinając, a jeśli już – to z wdziękiem. Na początku swej pracy związkowej zetknęła się z Janem Fojcikiem – legendarnym sekretarzem zarządu i niekwestionowanym filarem społecznego ruchu muzycznego na Śląsku. Zawsze powściągliwy w pochwałach druh sekretarz wystawił swojej współpracowniczce bardzo pochlebne świadectwo. W opublikowanych w „Śpiewaku Śląskim” (1986/87, nr 5–6, s. 57) Zapiskach osobistych przedstawił jednoznacznie brzmiącą opinię:
Eleonora SŁADKOWSKA jest od 1951 r. pracownikiem Sekretariatu Związku Śląskich Kół Śpiewaczych i od szeregu lat pełni tu funkcję księgowej i kierowniczki biura. Jest dobrze ustosunkowana do swej pracy usługowej w Sekretariacie obejmującej obok zadań bieżących składnicę nut, bibliotekę i archiwum.
- Herbaty nóm nie rób dzioucha…
Cóż, nawet tak banalne czynności, jak parzenie herbaty oraz zwyczajne, niczym nie wyróżniające się powszednie zdarzenia złożyły się na wielkie dzieła, realizowane z pomocą i przy współudziale Eli przez kolejne zarządy śląskiego stowarzyszenia śpiewaków i muzyków. Zdarzało się, bynajmniej nie incydentalnie, że własnymi skromnymi środkami wspierała będącą w potrzebie związkową instancję, która przy przygotowaniu tego, czy innego przedsięwzięcia borykała się z problemami materialnymi. Odkrywa to przed nami mi.in. fragment protokołu z zebrania zarządu odbytego 25 maja 1981 roku. W dokumencie napisano.: „… są dwie osoby, które stale dokładają pieniądze własne do imprez tj. drh Czyż i Eleonora Sładkowska”.
Szefowa związkowego biura zachowywała w wielu sprawach własne zdanie. Potrafiła zdecydowanie bronić swoich racji. W 2005 roku mocnym głosem zareagowała na nieśmiałą propozycję sporządzania związkowych protokołów nie jak dotąd ręcznie, lecz przy użyciu komputera: - Po moim trupie! – wykrzyknęła. - Protokoły zawsze pisano ręcznie, tak było za Fojcika i później, i dopóki ja tu będę, to się nie zmieni. A potem róbcie sobie jak chcecie!
Nawet najzatwardzialszych oponentów druhna kierowniczka potrafiła jednak obdarzyć uśmiechem, życzliwością i odwzajemnioną przyjaźnią. Wzbudzała przez to podziw, sympatię i uznanie streszczające się w krótkim, chętnie powtarzanym zdaniu: „Ela wszystko wie”! W latach osiemdziesiątych ub. wieku prof. Adolf Dygacz przy okazji pracy nad przygotowywanym dla „Rocznika Katowickiego” artykułem o treściach folklorystycznych w „Śpiewaku Śląskim” takimi słowami zachęcał niezdecydowanego i niezbyt zorientowanego autora. Mówił: - Idź do biura związku, do pani Eli. Ona wszystko wie.
„Dobrze ustosunkowana do swej pracy” druhna Eleonora była m.in. organizacyjną podporą pielgrzymek, które wiosną 1991 roku, wynajętymi autokarami, w trzech turach, z udziałem ponad 1300 śpiewaków i muzyków udawały się do Watykanu na spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II.Nie do zastąpienia okazała się też w następnych latach, gdy organizowane były wyjazdy śpiewaków i muzyków do maryjnych sanktuariów w Lourdes, Fatimie, Mariazell…
Głównym zajęciem E. Sładkowskiej, jej związkową codziennością była rzecz jasna dbałość o prawidłowe funkcjonowanie sekretariatu, koordynację działalności związkowych struktur (okręgi, specjalistyczne sekcje, zespoły), prawidłowe rozliczanie zobowiązań finansowych. Te odpowiedzialne zadania wypełniała niestrudzenie w okresie prezesowskich kadencji Józefa Ligęzy, Włodzimierza Stahla, Rudolfa Kostorza, Zdzisława Pyzika, Rajmunda Hankego i Romana Warzechy. Doskonale współpracowała z dyrektorami artystycznymi związku – prof. Józefem Powroźniakiem, Leopoldem Janickim, prof. Józefem Świdrem, Barbarą Zielonką-Rusin, Krzysztofem Karolem Kagańcem, prof. Iwoną Melson.
Trudno przecenić wartość osobistego udziału E. Sładkowskiej w podtrzymywaniu i zachowaniu ciągłości pracy Śląskiego Związku Chórów i Orkiestr. Sukces takich przedsięwzięć, jak Święta Śląskiej Pieśni Chóralnej „Trojok Śląski”, Konkursy Chórów
a cappella Dzieci i Młodzieży woj. Śląskiego i Zaolzia, koncerty dla dzieci w Teatrze „Ateneum”, Międzynarodowe Zjazdy Chórów Środkowej Europy, Zjazdy Chórów Słowiańskich zawsze kojarzony będzie z Jej nazwiskiem.
Do czasu przekazania w 1998 roku czynności przygotowawczych okręgowi katowickiemu E. Sładkowska pilotowała odbywające się na terenie miasta letnie cykle koncertowe związkowych chórów i orkiestr. Bez Jej współdziałania niewyobrażalnie utrudniona byłaby realizacja takich przedsięwzięć, jak uświęcone tradycją chóralne koncerty na Zadolu, czy bardziej współczesne Górnośląskie Prezentacje Chórów i Orkiestr im. Rajmunda Hankego w chorzowskim Skansenie. Nieoceniona była pomoc szefowej związkowego biura w organizacji dorocznych adoracji śląskich chórów i orkiestr przy Jezusowym żłóbku w panewnickiej bazylice, kolportażu „Śpiewaka Śląskiego”, ułatwianiu pracy jurorów oceniających chóralne popisy na rozlicznych festiwalach i przeglądach.
Spośród licznych wyróżnień i odznaczeń, jakimi w ciągu lat honorowane były Jej rozliczne zasługi, druhna Eleonora najbardziej cieszyła się Międzynarodową Nagrodą im. Stanisława Moniuszki. Otrzymała ją podczas Święta Śląskiej Pieśni Chóralnej „Trojok Śląski” w Karwinie, w 2001 roku. W uzasadnieniu przyznania zaszczytnej statuetki podkreślono osobisty wkład laureatki w urzeczywistnianiu różnych imprez chóralnych na Górnym Śląsku. „Jej rola w ciągłości prac,najpierw w ramach Oddziału Śląskiego PZChiO, a później ŚZChiO, była ogromna!” - podkreślił ks. prof. Antoni Reginek w opublikowanym w „Śpiewaku Śląskim” (2019, nr 2, s. 41.) pośmiertnym wspomnieniu „dobrej duszy naszego biura”. Podczas pielgrzymek śląskich chórzystów i orkiestrantów do sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich „ofiarnie dopatrywała wszystkich spraw organizacyjnych, trwając wiernie do końca każdego religijnego spotkania” - dodał autor „Wspomnienia”.
Trochę żal, że zbyt krótko, nieco tylko ponad dwa tygodnie przyszło się druhnie Eleonorze cieszyć godnością Honorowego Członka Zarządu Głównego Śląskiego Związku Chórów i Orkiestr. Uchwałę w tej sprawie jednogłośnie przyjął i poparł „długimi brawami” Walny Zjazd Delegatów ŚZChiO w dniu 24 marca 2019 roku.
Śląscy śpiewacy, instrumentaliści orkiestr dętych, dyrygenci i działacze ruchu muzycznego wiele mieli Eleonorze Sładkowskiej do zawdzięczenia…Przy ważnych okazjach, takich jak 60-lecie związkowej pracy i 80-lecie urodzin możliwie delikatnie dawali jej to do zrozumienia. Przy tym starali się, jak umieli najzręczniej i najwdzięczniej „obywatelce kierowniczce” za wszystko dziękować. Pani Eleonora swoim zwyczajem w takiej zżymała się, ale chyba przyjemnie Jej było, gdy zwracaliśmy się do niej mówiąc:
Dziękujemy za każdy dzień z nami! Zdrowia życzymy i pogody ducha! Niech Pan Bóg Ci błogosławi! Kochamy Cię i kochać będziemy!
„Nie umiera ten,Kto trwa w sercach i pamięci naszej…”"
opr: Andrzej Wójcik - sekretarz SZCHiO