2020-12-30 ODCHODZĄ NAJLEPSI
Śmierć zawsze przychodzi nie w porę. Chociaż trwale wpisana jest w nasze życie, to jej przyjście zawsze wywołuje zaskoczenie, niedowierzanie, rozpacz, ból i przygnębienie. Pisząc o porze jej nadejścia mam na myśli czas, po ludzku sądząc, najmniej odpowiedni. Bo czy spędzając święta Bożego Narodzenia jesteśmy gotowi spotkać się ze śmiercią? Życie stale nas zaskakuje, czasami dotkliwie i boleśnie. Takiego nieoczekiwanego spotkania doświadczyła drugiego dnia Świąt była nasza chórzystka i wieloletni skarbnik LUTNI Maria Krawczyk, będąc świadkiem śmierci swojego męża śp. Ernesta, z którym wspólnie przeżyła 62 lata życia.
Śp. Ernest Krawczyk urodził się 16 lutego 1938 roku w Siemianowicach Śląskich. Był synem Stefana i Anny z domu Janica. W wieku 16 lat podjął pracę w kopalni "Siemianowice", w której jako górnik dołowy przepracował 29 lat. W roku 1983 przeszedł na zasłużoną górniczą emeryturę.
Nim do tego doszło, będąc muzykalnym młodzieńcem wstąpił w 1953 roku do Chóru JEDNOŚĆ działającego przy tej siemianowickiej Hucie. Jako bas spędził tam 14 lat swojej długiej chóralnej drogi. To w tamtej śpiewaczej rodzinie poznał miłość swojego życia - Marysię. Owocem ich związku była jedyna córka Teresa.
Po likwidacji siemianowickiego Chóru związał się w roku 1967 z chorzowskim Chórem LUTNIA przy Hucie "KOŚCIUSZKO", a w tamtych latach działającym jako Reprezentacyjny Zespół Artystyczny Związku Zawodowego Hutników. Z chórem tym związał się na całe życie. Był nie tylko wyśmienitym basem godnym naśladowania, ale aktywnie pracował na rzecz zespołu, pomagał każdemu, kto tylko potrzebował pomocy, angażował się w prace organizacyjne, pomagał podczas przeprowadzek, których LUTNIA doświadczyła kilka zanim osiadła w Chorzowskim Centrum Kultury. W latach 1984 - 1998 był wiceprezesem Chóru LUTNIA. Wraz z żoną Marią tworzyli jedno z wielu chóralnych małżeństw. Miłość do śpiewu zaszczepili u córki Teresy, ta zaś do chóru i rodzinnego śpiewania zaprosiła swoje dzieci - Krystynę i Pawła. Chociaż śpiew był dla śp. Ernesta bardzo ważnym elementem życia, miał też inne pasje. Dopóki mógł jeździł na rowerze, spełniał się jako działkowiec, uwielbiał łowić ryby. Już jako pradziadek wiele czasu i serca poświęcił Jankowi i Jakubowi.
Kiedy ze względu na chorobę krtani nie był w stanie już czynnie śpiewać, co bardzo go smuciło i denerwowało, przywoził na próby swoją żonę Marię, która przez 15 lat zasiadała w Zarządzie LUTNI na stanowisku skarbnika. Był częstym słuchaczem naszych prób i chociaż miał zakaz nadwyrężania głosu, zdarzało mu się zaśpiewać z nami. Żył sprawami Chóru i interesował się jego działalnością do tego stopnia, że czuł się odpowiedzialnym za jego materialną stronę, W roku 2011 został członkiem wspierającym (opłacał składki członkowskie jak czynny chórzysta) a później honorowym chorzowskiej LUTNI. Zapraszany był do udziału w uroczystościach chóralnych (Opłatek, Cecylka), koncertach i wyjazdach rekreacyjno-integracyjnych. Był duszą towarzystwa.
11 maja 2013 roku jako najstarszy chórzysta, w dowód uznania dla jego zaangażowania w życie kulturalno-artystyczne chóru, wraz z żoną wręczał Rodzicom Chrzestnym replikę sztandaru podczas uroczystości przekazania LUTNI nowego sztandaru w murach miejskiego Muzeum w Chorzowie. Cenił sobie bardzo to wyróżnienie i wspominał o nim z wdzięcznością. Latem 2018 roku ów sztandar stał przy ołtarzu siemianowickiego kościoła Krzyża Świętego podczas uroczystej Mszy z okazji Diamentowych Godów małżonków Marii i Ernesta Krawczyk. Oprawę muzyczną tej Eucharystii przygotowali chórzyści LUTNI pod dyr. Łukasza Szmigiela.
17 czerwca 2017 roku małżonkowie Krawczyk zostali laureatami Międzynarodowej Nagrody im. Stanisława Moniuszki przyznanej przez Marcina Krupę prezydenta Katowic za długoletni staż śpiewaczy i działalność w amatorskim ruchu śpiewaczo-muzycznym na Śląsku. Wzruszeni odbierali statuetkę Stanisława Moniuszki znaną z katowickiego pomnika kompozytora podczas Święta Pieśni Chóralnej TROJOK ŚLĄSKI na Zadolu.
Śp. Ernest posiadał wszystkie honorowe odznaki Śląskiego Związku Chórów i Orkiestr nadane mu za aktywną i wyróżniającą się pracę chórzysty i działacza. Zapisał się złotymi zgłoskami w historię Chóru Mieszanego LUTNIA z Chorzowa. Łączny czas jego służby śląskiej pieśni chóralnej wyniósł 67 lat życia. Zmarł 26 grudnia 2020 roku. Urnę z Jego prochami złożono w grobie na starym cmentarzu parafii Krzyża Świętego w Siemianowicach Śląskich 30 grudnia tegoż roku.
Wieczny Odpoczynek Racz Mu Dać Panie. Niech Odpoczywa W Pokoju Wiecznym I Niech Śpiewa na Wieki. Amen.
Janusz Karaś